Tak spotkanie Napoleona z Marią Walewską chcieliby widzieć dzisiejsi scenarzyści filmowi. W rzeczywistości jak wspomina kamerdyner cesarski Louis Constanty Wairy, Napoleon spotkał Marię Walewską na balu. Była blondynką, niezbyt wysoką o niebieskich oczach i niezwykłej białości cerze. Spodobała się cesarzowi od pierwszego wejrzenia. Podszedł do niej, zagadnął, a ta z wdziękiem i zręcznością rozmowę tę podtrzymała. Świadczyło to dobitnie, iż dziewczyna odebrała staranne wychowanie. Cesarzy widział w niej, kobietę nieszczęśliwą w małżeństwie ze znacznie starszym od niej mężczyzną, co jeszcze bardziej go ujmowało. Następnego dnia po balu Cesarz był niezwykle podniecony, zagłębiony we własnych myślach.
Jak wspomina kamerdyner, nie można było dokończyć porannej toalety, bo ciągle wstawał. Po śniadaniu wydał poufne polecenie pewnemu dygnitarzowi. Następnego dnia nadal był zagłębiony we własnych myślach i mało rozmowny, chociaż normalnie często z kamerdynerem rozmawiał. Poprzedniego dnia napisał kilka listów do Pani Walewskiej, lecz odpowiedzi nie uzyskał żadnej. Dygnitarz też wrócił zawiedziony i zdziwiony. Misja nie powiodła się, otrzymał stanowczą odmowę. Napoleon pisał dalej, listy czułe, wzruszające. Wieczorem Maria uległa. Dygnitarz dostał polecenie udania się powozem w określone miejsce i przywiózł ją do apartamentów cesarskich bladą, ze łzami w oczach. W czasie tego spotkania cesarz z pewnością nic nie uzyskał. Po wyjściu wydawało się, że kobieta już nie wróci. Jednak trzy dni później wróciła.
Historię tę możemy poznać również z drugiej strony z ust, a w zasadzie listu pożegnalnego, który Maria Walewska pozostawiła swemu mężowi.
"Drogi Atanazy!
Zanim mnie potępisz, musisz zrozumieć, że i Ty przyczyniłeś się do mojej decyzji. Wiele razy próbowałam otworzyć ci oczy, ale ty świadomie, lub w skutek zaślepienia fałszywą dumą, a może patriotyzmem nie chciałeś dostrzec niebezpieczeństwa. Teraz jest za późno. Wczoraj wieczorem z namowy szacownych członków Rządu Tymczasowego odwiedziłam Cesarza. Ich namiętne argumenty złamały mą wolę (chyba cały świat sprzysiągł się na mą zgubę). I tylko cud sprawił, że nocą powróciłam jeszcze jako twoja żona. Dzisiaj wyrządzono mi największą zniewagę, jaka spotkać może kobietę, a w każdym razie kobietę o mojej pozycji. Czy cud się powtórzy dzisiejszego wieczora, kiedy posłuszna prośbie Cesarza i rozkazowi Ojczyzny znowu pojadę na zamek? Płakałam tak długo, że nie pozostało mi łez dla Ciebie, ani dla Antosia, którego polecam Twojej opiece. Całuję Cię na pożegnanie. Uważaj mnie odtąd za zmarłą, i niech Bóg zlituje się nad mą duszą".
Jak wiemy cud się nie powtórzył. No cóż można powiedzieć? Co mogło skłonić Marię Walewską do takiej decyzji? Z pewnością tajemniczy wysłannik Cesarza niewiele jej miał do zaoferowania. Paryż, to dla bogatej szlachty tego okresu żadna atrakcja. Osobę o tym statusie materialnym co Walewska stać było na pobyty w Paryżu tak długo jak tylko chciała. Stałe miejsce u boku Cesarza, przecież nie była pierwszą kobietą, która stała się czasową zabawką w rękach Cesarza. Romans ten również trwał tylko trzy latka. Tak więc do kroku tego mogły ją pchnąć naciski ze strony Rządu Tymczasowego, który liczył na jej wsparcie przy boku Cesarza.
Zresztą Guy Breton cytuje list, jaki miała dostać Walewska, a sygnowany "największe osobistości kraju". ... Dopóki namiętności władać będą ludźmi, wy, damy, najgroźniejszą będziecie potęgą. Gdybyś mężczyzną była, poświęciłabyś życie szlachetnej i słusznej sprawie Ojczyzny. Niewiastą będąc, nie możesz bronić jej własną piersią, natura jest temu przeciwna. Lecz dla odmiany istnieją inne poświęcenia, których może Pani dokonać i których winna Pani się podjąć, choćby przykre Wam były...
Pani Walewska narzuconą jej rolę podjęła i robiła to z taką godnością i lojalnością, że zdobyła powszechny szacunek Francuzów z otoczenia Napoleona. Czy mu szeptała "Najjaśniejszy Panie, a Polska". Chyba jednak tu nadzieje Rządu Tymczasowego okazały się płonne. Maria Walewska całe dalsze swoje życie związała już z Francją. Ze związku Marii Walewskiej z Napoleonem urodził się syn, którego wychowała na Francuza. Odegrał on w dziejach Francji niemałą rolę będąc między innymi ministrem spraw zagranicznych Napoleona III.
No cóż, historycy z pewnością zarzucą mi, że Maria aż tak cnotliwą niewiastą nie była, wskazując na fakt, że Antoni Bazyli Rudolf, urodził się w sześć miesięcy po ślubie z Atanazym Walewskim, a sam Atanazy był mężczyzną w podeszłym już wieku. Pewnie to i fakt, lecz cóż nam mężczyznom pozostało, tylko wierzyć kobietom.
W oparciu o:
Ludwik Stomma "Skandale polskie", Kazimierz Brandys "Kłopoty z Panią Walewską" |